wydanie pruszkowsko-grodziskie (nr 739), 2018-10-26
Psy będą szukać zaginionych
RASZYN Od marca ubiegłego roku przy OSP Falenty działa grupa poszukiwawczo-ratownicza, której członkowie szkolą się w prowadzeniu akcji z wykorzystaniem psów. Na razie trwa żmudna tresura zwierząt. Pierwsze czworonogi mają być gotowe do działania wiosną przyszłego roku
Z inicjatywą utworzenia grupy wyszedł prezes OSP, Arkadiusz Możdżeń, który bardzo chciał utworzyć w ramach jednostki sekcję specjalistyczną. Zaczął szukać osoby, która mogłaby ją poprowadzić. Wybór padł na Joannę Stefańską, która zawodowo zajmuje się szkoleniem psów. – Przez pierwszych sześć miesięcy sekcję tworzyły tak naprawdę dwie osoby i dwa psy – wspomina Joanna Stefańska. – Jesienią ubiegłego roku przeprowadziliśmy jednak nabór i nasza grupa się rozrosła.
Szkolenia i praca z psami
Na początku Joanna Stefańska brała udział głównie w szkoleniach. Jeździła też po kraju obserwując, jak funkcjonują inne tego typu grupy, których jest w całej Polsce w sumie kilkadziesiąt. Do poszukiwań ludzi, w tym dzieci, osób z demencją, chorych psychicznie, cierpiących na depresje czy ze skłonnościami samobójczymi wykorzystywane są psy z kilku rekomendowanych ras, m.in. labradory, owczarki niemieckie i belgijskie. – Przygotowuję do tego zadania owczarka australijskiego – mówi Joanna Stefańska.
– Moja suczka Esme zdała już pierwszy egzamin stopnia „0”, a w marcu będzie zdawać kolejny, uprawniający już do poszukiwań ludzi. Takie egzaminy odbywają się w kilku ośrodkach Państwowej Straży Pożarnej w Polsce, m.in. w Nowym Sączu.
Najtrudniejsze w tresurze psów są żmudne, trwające niekiedy cały dzień i odbywające się w różnych miejscach treningi. Grupa trenuje niezależnie od pogody i pory dnia. Nierzadko w ciemnościach, deszczu czy śniegu. Wiele osób takiego cyklu nie wytrzymuje. W tej chwili, w grupie są trzy osoby z psami, a po ostatnim naborze dołączyło 11 kandydatów na ratowników. Jednak sekcja to nie tylko psy i ich opiekunowie, ale także nawigatorzy i planiści. W skład jednego zespołu poszukiwawczo-ratowniczego wchodzi zwykle od 4 do 6 osób. Taki zespół intensywnie się teraz szkoli, aby – gdy tylko Esme uzyska niezbędne uprawnienia – móc uczestniczyć w akcjach ratunkowych. Edukują się sami, ale uczą prawidłowych zachowań także innych. Odwiedzają m.in. szkoły, odbywając pogadanki dotyczące bezpieczeństwa związanego z profilaktyką zaginięć. Uczą także dzieci i młodzież w jaki sposób obchodzić się z psami.
Mają wsparcie strażaków, liczą na sponsorów
OSP Falenty wspiera działania swojej nowej formacji jak może.
– Druhowie z sekcji gaśniczej często udostępniają nam samochód i środki łączności – mówi Joanna Stefańska. – Przeszkolili nas też w zakresie pożarnictwa, ponieważ musimy mieć takie umiejętności jak każdy strażak OSP. Dwie osoby są już po egzaminach, trzy kolejne zaliczyły kwalifikowany kurs pierwszej pomocy. Ja sama odbyłam szkolenie specjalistyczne przewodników psów ratowniczych w Nowym Sączu.
Właśnie zakończył się kolejny nabór do sekcji. Zgłosiło się kilkanaście osób. Joannę Stefańską bardzo to cieszy, chociaż ma świadomość, że część z nich w ciągu najbliższych miesięcy może zrezygnować. – Szkolenie jest naprawdę czasochłonne i wymaga wielu wyrzeczeń – podkreśla. – Tak naprawdę to bardzo ciężka służba. Same akcje poszukiwawcze, w których niedługo będziemy brali udział, też mają inny przebieg niż akcje gaśnicze. Często trwają nawet do 12 godzin i mogą odbywać się nie tylko na terenie województwa, ale i całego kraju.
Członkowie grupy nie ukrywają, że ich największym problemem są niedobory sprzętowe. Dlatego też szukają wsparcia u lokalnych przedsiębiorców i sponsorów, którzy mogliby sfinansować im zakup kombinezonów, kasków, ubrań outdorowych, butów, GPS-ów. – Docelowo będziemy potrzebowali także własnych środków łączności oraz specjalnego samochodu przystosowanego do przewożenia psów – dodaje Joanna Stefańska. – Wszystkich, którzy chcieliby dowiedzieć się więcej o działalności grupy zapraszamy na nasz profil na facebooku.
Tomasz Wojciuk