wydanie piaseczynsko-ursynowskie (nr 738), 2018-10-19
Tężnia, nasz skarb
KONSTANCIN-JEZIORNA Konstancińska tężnia solankowa ma 40 lat. Przez ten czas tworzyła w uzdrowisku niemal nadmorski mikroklimat, ale intensywniej działąjący na zdrowie
Solankę w sercu uzdrowiska odkryto przypadkowo w połowie lat 60. – Przed obchodami 1000-lecia państwa polskiego intensywnie szukano w kraju bogactw naturalnych. Zamiast ropy, w Konstancinie znaleziono solankę – opowiada Waldemar Dytkowski, konserwator tężni. Jednak dopiero w roku 1977 władze miasta i państwowego kurortu zdecydowały się na wspólną budowę drugiego w naszym kraju inhalatorium na wolnym powietrzu. – Ówczesny Park Zdrojowy nie przypominał dzisiejszego. Najpierw, w czynie społecznym, pracownicy okolicznych zakładów wykarczowali roślinność porastającą park wspomina Andrzej Szczygielski, który miał swój udział we wznoszeniu tężni. Projektanci, którzy zabrali się za przygotowanie konstrukcji, byli pionierami. – To był dla nich „niezbadany ląd”, nie wiedzieli, co z tego wyjdzie. Wcześniej obejrzeli znacznie większą tężnię w Ciechocinku i jedną w Niemczech. Obiekt budowano początkowo trochę na wariackich papierach, dlaczego powołano dyrekcję do jej realizacji – dodaje.
W lipcu 1978 roku udało się otworzyć pierwszą część obiektu – w kształcie „c”. Ponieważ nikt nie wiedział, ile do niej będzie potrzeba tarniny, czyli odpornych na wilgoć gałązek śliwy polnej (po których ścieka solanka), początkowo jej brakowało. – Dla pozyskania wystarczającej jej ilości setki osób wyczyściły z dzikiej śliwy nadwiślańskie tereny od Wilanowa po Górę Kalwarię – pamięta Andrzej Szczygielski, który był wówczas komendantem Ochotniczego Hufca Pracy w Chylicach, a dziś działa w Towarzystwie Miłośników Piękna i Zabytków Konstancina. Liczące 140 metrów długości i 6 m wysokości ściany drewnianej konstrukcji (którą wznosili także górale z Poronina) domknięto latem 1980 roku. Solanka o temperaturze 35 st. C, ściekająca po ścianach i rozpylana z dwóch tzw. grzybków, jest pompowana z odwiertu o głębokości 1750 m. Zawiera przede wszystkim jod, brom, magnez i wapń, pomocne przy leczeniu wielu schorzeń, m.in. infekcji dróg oddechowych, nadciśnienia tętniczego, alergii, nerwic i niedoczynności tarczycy.
– Tężnia to największy skarb naszego uzdrowiska i miasta, przyciąga kuracjuszy i turystów z kraju oraz zagranicy uświadamiał podczas ubiegłotygodniowych obchodów jubileuszu obiektu Piotr Marczak, prezes zarządu Uzdrowiska Konstancin-Zdrój (UKZ), które dba o tężnię. Od kilku lat w kurorcie można kąpać się w solance (mikroelementy przenikają przez skórę), a od niedawna – także kupić ją w butelce do domowego użytku. – Z solanki powinno korzystać się z umiarem, 15-30 minut dziennie. Działa ona stymulująco na pracę układu odpornościowego, a dobroczynne działanie tężni można wspomóc spacerując po urokliwym Parku Zdrojowym – zaprasza do Konstancina Robert Moskwa, dyrektor ds. marketingu i sprzedaży w UKZ. Choć pracownicy kurortu nie znają przypadku, by ktokolwiek przedawkował inhalacji, jednak z niektórymi dolegliwościami, jak niewydolność serca, niskie ciśnienie krwi czy nowotwór, tężnię lepiej omijać z daleka.
Piotr Chmielewski