wydanie (nr 440), 2012-06-15
Stoimy murem za biało-czerwonymi
POWIAT Wszyscy od 8 czerwca żyjemy Mistrzostwami Europy w Piłce Nożnej EURO 2012. Wszyscy, gdyż niezależnie od tego czy lubimy futbol, czy nie, piłka wpływa na nasze codzienne życie
Dla kibiców to najszczęśliwsze chwile. Mogą dwa razy dziennie emocjonować się występami najlepszych europejskich reprezentacji. Dla wybranych czekają miejsca na przepięknych stadionach. Inni przeżywają wzloty i upadki swych idoli przed telewizorami, albo kibicując im wspólnie z innymi fanami w pubach, kawiarniach i strefach kibica. Jeden z mieszkańców Jasieńca miał szczęście uczestniczyć w ceremonii otwarcia tego wielkiego wydarzenia sportowego na Stadionie Narodowym w Warszawie i dopingować naszą reprezentację w meczu otwarcia
przeciwko drużynie Grecji. Tak opisuje swoje przeżycia...
Do hymnu...
- Pierwsze wrażenie - atmosfera wspaniałej zabawy, jaka towarzyszyła tłumom zdążającym na stadion. Po sprawnym przejściu wszystkich barier i bramek (względy bezpieczeństwa) znalazłem się w samym centrum piłkarskiego świata. Stadion Narodowy robił ogromne wrażenie swoimi rozmiarami, konstrukcją i wystrojem. Potęgował wspaniałą atmosferę. Niemal namacalnie, jakby nasze nerwy przemieniały się w struny, odczuwało się ogarniający nas piłkarski amok, w tym pozytywnym znaczeniu. A potem doping dla naszej reprezentacji. Krótka, ale piękna ceremonia otwarcia mistrzostw też zrobiła na mnie pozytywne wrażenie. Kolorowe widowisko w wykonaniu młodzieży, zwieńczone koncertem fortepianowym muzyki Fryderyka Chopina zachwyciło wszystkich. Dla mnie punktem kulminacyjnym tego popołudnia było jednak odśpiewanie przez wszystkich kibiców Mazurka Dąbrowskiego. To było niesamowite. Młodzi, starzy, kobiety i mężczyźni odśpiewali hymn narodowy z takim przejęciem, wiarą w sukces, że aż serce rosło. Poczuliśmy się zjednoczeni, stanowiliśmy jeden naród, co przecież niezbyt często nam się zdarza. A potem pierwszy gwizdek, ładna i składna gra naszej drużyny i bramka Lewandowskiego... Szał radości, owacje, meksykańska fala... A po przerwie zupełnie inny obraz gry, wyrównanie Greków. Wreszcie końcowy gwizdek, koniec meczu. Wynik, jak zwykle na inaugurację, 1:1. I ostatnie wrażenie - wspaniały widok biało-czerwonej rzeki płynącej przez most Poniatowskiego w kierunku centrum Warszawy.
Emocje na miejscu
Nie wszyscy mieli okazję osobiście uczestniczyć w meczach, dopingować nasz zespół na stadionie.
Zdecydowana większość robiła to przed telewizorami. Spotkanie z Grekami obejrzało 15,5 mln Polaków, co stanowi absolutny rekord. W Grójcu wszystkie miejsca, gdzie można było wystawić telewizory, są oblegane przez młodzież. Wspólne kibicowanie chyba weszło już wszystkim w krew. Przy okazji można przecież coś zjeść i wypić szklankę piwa. Wtedy łatwiej przeżyć czas EURO, czyli od godziny 18 do 23. W Grójeckim Ośrodku Kultury wielki (70 cali) ekran telewizora w kawiarni Galeria stał się głównym elementem wystroju. Codziennie gromadzi się tu kilkudziesięciu widzów.
Największa frekwencja panowała oczywiście podczas meczów Polaków. Wydawało się, że rekord pobity został w czasie inaugurującego mistrzostwa meczu z Grekami. Ale już następne spotkanie z Rosją zmieniło wszystkie parametry. Nie zapominamy też, że w powiecie grójeckim gościmy ekipę Chorwacji. Nastroje w Sielance, gdzie mieszkają, są znakomite. Po meczu z Irlandią nasi goście mieli w dorobku 3 punkty. Do awansu do ćwierćfinałów może im wystarczyć jeszcze jeden punkt. Do tak fantastycznej inauguracji turnieju, jak podkreślają to sami Chorwaci, przyczyniła się niewątpliwie sielankowa atmosfera w ich wareckiej siedzibie.
Zostańcie jak najdłużej
Dni w czasie Euro 2012 biegną bardzo szybko. A to zaledwie przed dziesięcioma dniami witaliśmy ekipę chorwacką w Warce. Autokar gości, w asyście orszaku konnego oraz dorożek przystrojonych w narodowe barwy Chorwacji, podjechał pod Sielankę we wtorek (5 czerwca) tuż przed godziną 13. A tam gorąco przyjęli ich pracownicy hotelu i dziecięca orkiestra dęta. Ale oficjalne powitanie nastąpiło dopiero podczas otwartego treningu pięć godzin później. Na trybunie kameralnego stadionu - specjalnie wybudowanego dla Chorwatów - zebrało się niespełna tysiąc widzów. Ponieważ Sielanka na czas pobytu ekipy chorwackiej jest zamknięta dla gości z zewnątrz, do ośrodka przywożono kibiców specjalnymi autokarami z placu targowego w mieście. Niemal cały obiekt jest odgrodzony od świata zewnętrznego parkanem z czarnej folii. Wygląda to nie najlepiej, ale rzeczywiście trudno dostrzec, co się za ogrodzeniem dzieje. Sądząc po słowach trenera Slavena Bilicia w Sielance brakuje im tylko gwiazdki z nieba. Burmistrz Dariusz Gizka życzył Chorwatom, aby korzystali z gościnności Sielanki do końca turnieju. Chorwaci nie mieli nic przeciwko temu. Potem goście odbyli pokazowy trening z młodzieżą warecką i białobrzeską, a następnie rozegrali między sobą krótką grę szkoleniową. Pierwszy wygrany mecz z Irlandią bardzo przybliżył spełnienie tych życzeń. Nie zapominajmy jednak, że Chorwaci trafili do bardzo silnej grupy, w której mają za rywali reprezentacje Hiszpanii i Włoch. Kolejnym przeciwnikiem Chorwatów byli w czwartek (14 czerwca - a więc już po oddaniu tego numeru gazety do druku) piłkarze Włoch.
Leszek Świder