PIASECZNO Podczas ostatniej sesji rady miejskiej radni przeznaczyli ponad 1 mln zł na płace i pochodne od wynagrodzeń w jednostkach oświatowych. Pieniądze te powinny pochodzić z budżetu Zespołu Ekonomiczno-Administracyjnego Szkół, w którym niespodziewanie ich zabrakło

Dlatego też ZEAS wystąpił do gminy o przyznanie dodatkowych środków na pochodne od wynagrodzeń, co wzbudziło wściekłość radnych. W trybie pilnym zażyczyli oni sobie wezwania na sesję dyrektora Zespołu, Jarosława Rawskiego.

Gminna komisja śledcza

- Dyrektor ZEAS-u zapewniał radę, że środki na wynagrodzenia są zabezpieczone. Chcę, aby teraz wytłumaczył się z tego nieporozumienia – zaatakował dyrektora Antoni Rosłon. - Do niczego się nigdy nie zobowiązałem – odparował Jarosław Rawski. Jednak to był dopiero początek niewygodnych pytań. Kolejne dotyczyło tego, jak dyrektor, będąc na miejscu radnych, sfinansowałby niedobory bez konieczności sprzedaży gminnego majątku (uchwała dotycząca przekazania jego części PWiK została podjęta nieco wcześniej). - Czy czuje się pan dyrektorem ZEAS-u, czy jest pan dobrym menadżerem – kontynuował Antoni Rosłon. - Oświata nie jest dziedziną dochodową, generuje tylko koszty – próbował bronić się dyr. Rawski. - W ciągu roku do szkół dochodzą nowe dzieci, następują różnego rodzaju wahania. Wszystkiego nie sposób przewidzieć, czy zaplanować. Ta argumentacja nie przekonała jednak radnego Rosłona. - Ma pan swój roczny budżet. Powinien nas pan poinformować, że zabraknie pieniędzy na wynagrodzenia, a pan tego nie zrobił. Dlaczego dotujemy uczniów z innych gmin, co generuje dodatkowe koszty? - kontynuował „przesłuchanie” radny Rosłon. - W przyszłym roku to się zmieni. Sądziłem, że zjawisko jest marginalne – bronił się Rawski.

Rawski podał się do dymisji

Okazuje się, że gorąca dyskusja, która wywiązała się między Antonim Rosłonem, a Jarosławem Rawskim nie przeszła w urzędzie bez echa. Dyrektor ZEAS-u został wezwany na dywanik do burmistrza Zdzisława Lisa. Męska rozmowa zakończyła się złożeniem przez dyrektora wypowiedzenia. Jarosław Rawski ma pracować do końca lutego, ale już w grudniu na zajmowane przez niego stanowisko ma zostać rozpisany konkurs. - Pan Rawski nie sprawdził się jako menadżer, nie spełnił moich oczekiwań – mówi burmistrz Zdzisław Lis. - Zaproponowałem mu jednak, aby pozostał w ZEAS-ie na innym stanowisku. Nie zdecydował się.

Podczas sesji Jarosław Rawski próbował tłumaczyć się z niedoborów w budżecie kierowanej przez niego jednostki. Jego argumenty nie przekonały jednak ani radnych ani burmistrza