wydanie piaseczynsko-ursynowskie (nr 931), 2023-01-20
Piłka to moja pasja
PIŁKA NOŻNA, IV LIGA Z Maciejem Dybowskim, prezesem Orła Baniocha, który w grudniu podał się do dymisji, rozmawia Grzegorz Tylec
Dlaczego zrezygnował pan z bycia prezesem Orła Baniocha?
Moja rezygnacja to nie była decyzja chwili. Cztery lata inwestowania w klub, który nie jest moją własnością, to indywidualna fanaberia. Informowałem zarząd klubu, że jeżeli w ciągu roku nie znajdziemy sponsorów prywatnych, to podam się do dymisji. Już wtedy widziałem, że rynek budowlany, w którym pracujemy strasznie dołuje, a na ten moment uważam, że inwestycji na rynku rok do roku będzie mniej o 80 procent. Funkcjonowanie w czwartej lidze to koszty roczne na poziomie 450 tys. złotych, a żeby zrobić awans, oceniam że kluby muszą dysponować środkami około 600 tys. złotych rocznie. Pieniążki z miasta starczały na sześć miesięcy funkcjonowania klubu, wyłączając z tego pierwszy zespół.
Jak w praktyce obecna sytuacja finansowa w klubie przekłada się na jego funkcjonowanie?
Klub ma stabilną sytuację. Nie jest zadłużony, ale pozostaje z pieniędzmi z miasta, co oznacza, że będzie mógł występować na poziomach amatorskich.
Czy mogliście liczyć na wsparcie ze strony gminy Góra Kalwaria?
Wsparcie gminy Góra Kalwaria było od początku tego projektu przede wszystkim za sprawą działania radnego Łukasza Barana, który zrobił super robotę pod kątem infrastruktury klubowej. Zabrakło jednak odpowiedniego wsparcia w pieniądzu, aby ten projekt dalej budować, ale jeszcze raz zaznaczę - to nie wina gminy tylko sytuacji rynkowej.
Jak ocenia pan okres swojej prezesury w klubie?
Nie lubię oceniać swojej pracy, a ludzie lubią i robią to w Polsce wyśmienicie. Mogę napisać co udało się zrobić wspólnymi siłami kilku, tak naprawdę, osób, które chciałbym tutaj wymienić: Łukasza Barana, Piotrka Bednarskiego, Pawła Golika, Kasi Dybowskiej i Beaty Bartosiak. Stworzyliśmy dla dzieciaków fajną atmosferę rozwoju i z 20 dzieciaków jest ich teraz prawie 100. Do tego doprowadziliśmy do wybudowania budynku klubowego, budowy mini boiska naturalnego dla najmłodszych i modernizacji Orlika oraz zajęliśmy piąte miejsce w pierwszej rundzie nowej czwartej ligi mazowieckiej.
Czy udało się zbudować, obiecany kibicom, zespół na trzecią ligę?
Chciałbym zaznaczyć jakie wyniki zespół osiągnął z zespołami z czołowymi z ligi. Wygraliśmy z siódmym w tabeli Hutnikiem Warszawa 1:0; wygraliśmy 1:0 z szóstym w tabeli Piasecznem; przegraliśmy 2:3 z czwartą w tabeli Wisłą Płock, która przyjechała na mecz z siedmioma zawodnikami występującymi w Ekstraklasie; wygraliśmy 3:1 z Troszynem, który zajął trzecie miejsce, wygraliśmy 4:1 z Mazovią, której trener Sasal powiedział, że trawa była za długa i w klubie światła nie było - z tego miejsca pozdrawiam trenera Sasala, przegraliśmy z najlepszym zespołem ligi 1:0 Victorią Sulejówek po dyskusyjnym karnym. Podsumowując, mieliśmy drużynę gotową na awans. To był zespół zbalansowany, który był powtarzalny i świetnie prowadzony przez trenerów Bartka Kobzę i Artura Wiśniewskiego. Ten niedoceniany na terenie trener pokazał, że warto na niego stawiać. Dostał trzy i pół roku czasu na stworzenie zespołu i zrobił to, realizując wszystkie zakładane cele. Do awansu zabrakło nam nie poziomu sportowego, ale trochę szczęścia i wyższego poziomu sędziowania w tej lidze, bo karne dyktowane przeciwko nam z Oskarem Przysucha i Sulejówkiem spowodowały stratę przynajmniej czterech punktów, a przy siedmiu do lidera podjęlibyśmy walkę o trzecią ligę.
Co będzie teraz dalej z Orłem Baniocha? Jakie rozważacie scenariusze?
Pierwszym krokiem jest znalezienie zawodnikom, których pozyskałem jako prezes nowych klubów, ponieważ nie stać Orła na ich utrzymanie. Ten proces zakończy się do końca stycznia. Następnie przestanę pełnić funkcję prezesa, zbierze się nowy zarząd i on będzie decydować o wyborze nowego prezesa. Po tym wyborze nowe władze poinformują jakie będą dalsze kroki w funkcjonowaniu klubu.
A jakie są pana dalsze plany działalności sportowej?
Tak jak wspominałem przed objęciem stanowiska prezesa w Orle Baniocha, mówiłem że to mój ostatni projekt sportowy, w którym jednocześnie będę działaczem i sponsorem w klubie sportowym. Natomiast po rezygnacji z prezesa Orła pojawiło się sześć ciekawych propozycji z klubów występujących na poziomie trzeciej i czwartej ligi. Piłka to moja pasja i nie ukrywam, że jeden z projektów jest ciekawy i nie wymaga ode mnie wkładu finansowego, a wręcz przeciwnie - mogę w nim po raz pierwszy od 10 lat zarobić pieniądze i bardzo mocno się nad tym projektem zastanawiam. Na koniec chciałbym podziękować żonie Kasi i synkom Kubusiowi, Jasiowi i Tymusiowi za ciepło domowe, dzięki któremu mogę realizować swoją pasję, jaką jest piłka nożna.
Grzegorz Tylec