wydanie piaseczynsko-ursynowskie (nr 879), 2021-11-19
Śladami serialu „Alternatywy 4”
PIASECZNO W Bibliotece Publicznej w Piasecznie odbyło się spotkanie z Januszem Płońskim, współtwórcą scenariusza do serialu „Alternatywy 4”. Była to niezwykła możliwość bliższego przyjrzenia się jednemu z najwybitniejszych dzieł Stanisława Barei, którego przekaz – jak się okazało – jest dziś znacznie bardziej aktualny niż mogłoby się wydawać
Janusz Płoński to jednocześnie dziennikarz, scenarzysta i autor książki zatytułowanej „Alternatywy 4: przewodnik po serialu i rzeczywistości”, w której przybliża młodemu pokoleniu kulisy powstawania serialu oraz tłumaczy jego umiejscowienie w PRL-owskiej rzeczywistości. Spotkanie w Centrum Edukacyjno-Multimedialnym miało formę luźnej rozmowy z bohaterem wieczoru, której towarzyszyła przygotowana przez niego prezentacja. Na sali nie zabrakło prawdziwych fanów „Alternatyw 4”, których pytania i wiedza na temat kultowego serialu potrafiły niejednokrotnie zaskoczyć nawet i samego współtwórcę scenariusza.
Pomysł narodził się przy wódce
Janusz Płoński przyznał, że pomysł na serial zrodził się podczas wspólnych spotkań „gdzieś przy jakiejś wódce” z kolegą z redakcji Maciejem Rybińskim. Pomysł został wysłany na Woronicza po czym – przez lata – ze strony telewizji nie było żadnej odpowiedzi. I nagle przyszedł nowy dyrektor, spodobał mu się scenariusz, który znalazł w szufladzie i... cała sprawa ruszyła do przodu. Na początku do serialu przydzielono reżysera, który był – zdaniem prelegenta – kompletnie pozbawiony poczucia humoru i dopiero potem dostał go Stanisław Bareja, który nie tylko od razu wiedział o co chodzi, ale i dodał dużo od siebie do oryginalnego scenariusza.
- Chcieliśmy pokazać całe spektrum społeczne, taką Polskę w pigułce – wspominał Janusz Płoński – Wymyślając serial bawiliśmy się jak dzieci, a jako dziennikarze wiedzieliśmy, że cenzurę można trochę oszukać, co wcale nie było takie trudne. Często pomagało nam w tym nieuctwo cenzorów. Pisaliśmy też celowo za dużo, żeby mieli co wykreślać i mogli się przy tym wykazać.
PRL-owska rzeczywistość
W trakcie prezentacji poszczególnych scen z serialu Janusz Płoński zdradził również tajniki ich powstawania oraz intencje przyświecające autorom podczas tworzenia scenariusza. Wyjaśnienie, zwłaszcza młodszej części widowni, niektórych z nich wymagało przypomnienia historycznych realiów lat 80. ubiegłego stulecia – np. walk o przydziały, komitetów kolejkowych czy obowiązujących wówczas dwudziestych stopni zasilania.
- Ten serial rzuca też takie hasełka, które mają walor proroczy – podkreślił dziennikarz. - Bareja opierał swoje filmy na tym, żeby ludzie mogli pójść do kina na dwie godziny i wyłączyć się na chwilę z otaczającej ich rzeczywistości. W momencie gdy człowiek jest w stanie się śmiać, to jest mu jednak lepiej. „Alternatywy 4” też miały taką rolę. Chodziło o to żeby mówić o poważnych rzeczach, ale w taki sposób, żeby można się było śmiać.
Ciekawostką była również prezentacja słynnej sceny z soplem lodu. Jak się okazało, nie było jej w ogóle w scenariuszu, a zaimprowizował ją na poczekaniu, genialny w roli Stanisława Anioła, Roman Wilhelmi.
Potem było już tylko gorzej...
Janusz Płoński odniósł się również do kontynuacji serialu „Dylematu 5”, która jednak okazała się kompletną klapą. Nie krył przy tym, że była to jego osobista porażka, dając przy tym do zrozumienia, że reżyser realizujący to „dzieło” nie był, delikatnie mówiąc, tej samej klasy artystycznej co Stanisław Bareja. Na spotkaniu nie zabrakło również gorzkich refleksji odnośnie obecnego poziomu humoru współczesnych produkcji telewizyjnych.
Janusz Płoński zaprosił również wszystkich obecnych do wspólnego odśpiewania hymnu Alternatyw. Słowa pieśni „Nad wszystkim czuwa gospodarz domu, nie da on krzywdy zrobić nikomu. Zawsze pomorze, o każdej porze. O, mój Boże!” na kilka chwil wypełniły przestrzeń sali widowiskowej CEM.
Grzegorz Tylec