wydanie piaseczynsko-ursynowskie (nr 733), 2018-09-14
Totalnie zdołowani
PIASECZNO Tadeusz Woźniak, autor popularnego „Zegarmistrza światła”, był gwiazdą festiwalu pieśni ponurych, który po raz szósty odbył się na Zimnych Dołach
Tegoroczna edycja Festiwalu Piosenki Dołującej różniła się znaczącego od ostatniej. Zamiast deszczu i zimna uczestnikom imprezy przez cały czas towarzyszyła - dla odmiany - piękna, wakacyjna pogoda. Wprawdzie nie było tym razem Andrzeja Poniedzielskiego, ale postanowiono wydłużyć czas przeznaczony na konkurs, przez co było ogólnie więcej ponurej muzyki.
Podejście wykonawców do tematu było różne. Niektórzy postawili na klimaty ogniskowe łącząc proste akordy z prostymi (choć nieodmiennie smutnymi) tekstami, inni na twórczość autorską w wersji a capella, a jeszcze inni na covery (zaskoczeniem była sprawna przeróbka kompozycji Georga Harrisona „While my guitar gently weeps” z polskim tekstem). Nie obyło się również bez pewnych lirycznych kontrowersji, jak np. w trakcie występu jednego z zespołów, który śpiewał o tym, że „Byłaś moją słodką c...ą”. We wczuciu się w odpowiedni klimat pomagały dodatkowo płonące ognisko i dostępny catering.
Jak zwykle jury (pod przewodnictwem Marka Majewskiego) miało twardy orzech do zgryzienia i nie obyło się bez kontrowersyjnych decyzji. Zwyciężył ostatecznie zespół Tercja Zmniejszona, który urzekł część publiczności swoim nietypowym wykonaniem i poczuciem humoru. Można by dyskutować czy byli najlepsi czysto muzycznie spośród wszystkich uczestników, ale jednego z pewnością nie można im było odmówić – idealnego wpasowania się w klimat Festiwalu Piosenki Dołującej. I o to najwyraźniej chodziło, bo jest to wszak impreza inna niż wszystkie. – Myślę, że z roku na rok poziom konkursu jest coraz wyższy – podsumowuje Stanisław Szczyciński, „dyktator artystyczny” festiwalu. – To trochę nietakt ze strony opatrzności, że zesłała nam taką piękną pogodę do tak dołującej imprezy. Fajnie jednak, że udało nam się wydłużyć przesłuchania konkursowe i tak naprawdę uważam, że ten festiwal powinien być już dwudniowy. To pierwsza edycja bez Andrzeja Poniedzielskiego. Po prostu nie mógł dziś być, bo jest bardzo zajętym człowiekiem.
Grzegorz Tylec